Samopoczucie

Kolejna niedziela a ja znowu chyba wstałam lewą nogą bo mnie chłop wkurza. Staram się nie być złośliwa ale jakoś dziś słabo mi idzie... Pytam go od wczoraj co dziś robimy bo jest piękna pogoda to ciągle słyszę "nie wiem". A ja wiem, że w domyśle to znaczy mniej więcej to, że jemu się jak zwykle nic nie chce i pewnie przeleżałby cały dzień przed telewizorem. Co też właśnie niniejszym czyni. Jest 8 rano a on już odpalił jakiś głupi stary film z Arnim. Wow, nie ma jak korzystać z dnia wolnego. Jestem przed okresem, miałam bardzo trudny, smutny tydzień i chciałabym spędzić dzień z moim Mężem a on woli leżeć przed tv... No i znowu mi smutno. Zaraz będę beczeć ale wtedy usłyszę, że ciągle płaczę i mam focha i co on znowu zrobił... Problem w tym, że nic nie robi. Nic, żeby mi pomóc. I koło się zamyka. 
Pewnie to będzie klasyczna niedziela, ja też chwilę porobię nic, potem się wezmę za obiad (który on zje w piżamie bo rzadko jest ogarnięty przed obiadem), pójdę do kościoła, spytam się milion razy co robimy a na koniec usłyszę pytanie czy chcę coś obejrzeć. Nie, nie chcę nic oglądać! Chcę wyjść z domu, razem, gdziekolwiek... Wieczorem poczytam książkę i pójdę samotna spać, bo przecież książę będzie nadal zalegał przed tv. Nie wpadnie na to, żeby pójść z żoną do łóżka. Niekoniecznie spać. A może wpadnie, ale tym bardziej zostanie na kanapie i poczeka aż zasnę. Żebym tylko nie zaszła w ciążę... Bo on wcale nie chce dziecka. Żałosne to wszystko. 
Taki początek pięknego wiosennego dnia... Mam nadzieję, że jednak będzie inny. Zacisnę zęby, zaczekam, postaram się być miła. W końcu mam swoje noworoczne postanowienia. Kiedyś o nich napiszę.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak to się zaczęło...

Urodziny

"Będzie dobrze"