Posty

Robaczek trwa ❤️

Robaczku mój... Dziś beta ponad 1200! A więc jesteś, trwasz, rozwijasz się. Cudownie. Tylko bądź. Albo aż. Rafciu, opiekuj się nim/nią. Kocham Was ❤️ Nic dziś więcej nie jestem w stanie wyrazić. Jest tak dobrze, po prostu. 

Beta

Wczoraj miałam robić betę. Specjalnie to przesunęłam bo pasowało mi organizacyjnie z pracą. I dupa. Taki tłum w laboratorium, że musiałam odpuścić. Poszłam do roboty sfrustrowana no i nerwowa, bo bardzo chciałam już znać wynik. Wyliczyłam sobie, że jak będzie powyżej 100 to dobrze a jak koło 200 to super. Na badanie poszłam dziś o świcie. Wynik... 300 😍 Robaczek jest taki dzielny! Oczywiście poczytałam w necie, że wynik powyżej 200 bardzo dobrze rokuje na przyszłość. Więc jestem spokojna. Wreszcie od długiego czasu będę mieć dobry weekend. A Mąż... Nadal ani cienia radości. Powiedział, że zacznie się cieszyć za 2 miesiące. Po tym co przeszliśmy nie potrafi inaczej... Rozumiem go, ale bardzo chciałabym, żeby ktoś cieszył się razem ze mną. Więc napisałam przyjaciółce, bo i tak ma radar i akurat dziś pytała jak sytuacja. Ona obstawia chłopca, bo niby przy dziewczynce beta rośnie szybciej. Patrzy ze swoich doświadczeń z in vitro, a ma dwójkę cudownych dzieciaków. My też będziemy mieć. Jes

Dwie kreski!

Tydzień po transferze... Miałam dzielnie czekać i zrobić test z moczu w środę, bo na czwartek zaplanowałam betę. Ale naszedł mnie taki impuls, że przyszłam z roboty i nasikałam na ten test. Z taką myślą, że to dopiero 7 dzień i przecież może nic nie wyjść. Zrobiłam to chyba właśnie tak wcześnie, żeby w razie negatywu nadal mieć nadzieję. Głupie to. I co? DWIE KRESKI. Wyraźna druga kreska oznaczająca, że Robaczek dzielnie trwa. Szok. A za chwilę przeszłam nad tym do porządku dziennego. Zapytałam tylko "naprawdę tam jesteś?" i wróciłam do codziennych zajęć. Chyba progesteron pada mi na mózg 😄 Mąż wrócił z pracy, powiedziałam "jestem w ciąży". Spojrzał na test, stwierdził że blada ta kreska i że będzie się cieszył jak mu powiem, że beta jest wyj....na w kosmos. I tyle. Oczywiście stwierdziłam, że skoro ta beta tak wcześnie to Robaczek na pewno jest dziewczynką i damy jej na drugie imię Małgosia. Bo dziś urodziny mojej śp. Siostry. Więc tak, czuwa 🙂 

Czy los się odwróci?

Minęło znowu sporo czasu od ostatniego wpisu i jak zwykle trochę się działo. Po mojej ucieczce od życia musiałam wrócić, chciałam... No więc praca i przygotowanie do transferu w tle. Na szczęście wyniki były dobre i wszystko poszło zgodnie z planem. I tym sposobem w poniedziałek 4 marca o godzinie 11 dostałam do brzucha mojego Robaczka ☺️ Zabieg trwał kilka minut, potem leżałam kolejne kilkanaście i już, do domu. Leżąc tam w tej dziwnej pozycji głową w dół, spłynęła na mnie taka myśl, że to dziewczynka... Tak po prostu to poczułam. Nie wiem, może dlatego, że miałam na sobie różową spódniczkę i już oczekując aż mnie zawołają na zabieg myślałam o tym? To było takie dziwne uczucie, jednocześnie cieszyłam się, że to już, chciało mi się płakać ale też poczułam spokój, że to się uda... Że będzie córeczka. I od razu zaczęłam z nią rozmawiać, kibicować i motywować żeby zechciała się we mnie wgryźć. To bardzo dziwne uczucie, wiedzieć że ma się w brzuchu dziecko którego tak naprawdę jeszcze nie

Koszmarny czas

Tak dawno już nie pisałam... Nie wiem, czy jeszcze potrafię. Aktualnie jestem w wielkim dole. To co się dzieje wokół mnie zakrawa o jakąś klątwę. W zeszłym tygodniu znalazłam pieniądze wracając z pracy. Kolejny raz w krótkim czasie. W piątek w robocie śmiałam się, że zewsząd do mnie płynie kasa (wypłata też była fajna bo dostałam ekstra premię) i że to chyba ściepa na moją niedopłatę do c.o. Po pracy miałam odebrać pismo z poczty ale nie zdążyłam bo późno wróciłam. W niedzielę urodziny... Kolejny koszmarny rok minął, znowu jestem starsza i nadal nic nie osiągnęłam. Więc dół. Odebrałam pismo w poniedziałek. Pismo z MOPR. Że mojego ojca przyjęli do DPS i brakuje do zapłaty miesięcznie prawie 5 tys. zł... Taki prezent dostałam na urodziny. Tak do mnie "płyną pieniądze" 😐 Załamałam się totalnie bo znowu to się dzieje. Powinnam się szykować do transferu, nie denerwować a tu taki cios. Przecież to więcej niż cała moja wypłata. Poprzedni wywiad środowiskowy był kilka dni przed inse

TEN sen

Przyszła pora, żeby to opisać. Od śmierci Rafałka wielokrotnie śniły mi się dzieci, nieraz już opisywałam te sny. Jednak zawsze były to obce dzieci. Moim marzeniem było, aby kiedyś przyśnił mi się mój Synuś. I stało się. Przyśnił mi się w sobotę. Jednak nie o taki sen mi chodziło... Wszystko trwało chwilę i działo się w pracy, na korytarzu. Dlaczego tam? Bo właśnie w tym miejscu, siedząc na tych schodach dowiedziałam się, że nasze dziecko to chłopiec. Tak interpretuję miejsce "akcji". W tym śnie siedziałam na schodach z Rafałkiem na rękach. Trzymałam Go w ramionach, przytulałam, całowałam i głaskałam po buzi a On... nie żył. Wyglądał na roczek, pewnie z racji zbliżających się przewidywanych urodzin. Najdziwniejsze w tym śnie było to, że nie był to koszmar, ja nie płakałam, nie rozpaczałam że On nie żyje. Był jak szmaciana lalka, kiedy Go tak podnosiłam i patrzyłam na Niego, miał zamknięte oczka, śliczną buzię i ciemne włoski. A ja go tuliłam i mówiłam coś w stylu "nie sz

Czekania ciąg dalszy

Wszystko się skomplikowało odkąd pisałam, że czekam na okres i transfer. Okres owszem, przyszedł kilka dni później ale w międzyczasie dopadł mnie ropień gruczołu Bartholina 😢 z dnia na dzień sytuacja się pogarszała i musiałam podjąć decyzję o odroczeniu transferu... Wczoraj byłam na wizycie, umówionej na szybko w sobotę bo z bólu już nie mogłam wytrzymać. No i dostałam skierowanie do szpitala na cito, żeby to dziadostwo ogarnąć. Miałam się stawić dziś o 8 rano, tymczasem w nocy ropień pękł sam 🤦 Z jednej strony to dobrze, bo uniknęłam szpitala, narkozy, zabiegu i większego bólu ale z drugiej wiem, że te dziady lubią nawracać. Na razie płynie ropa, ale biorę antybiotyk więc mam nadzieję, że nic złego się nie wydarzy i że szybko się wygoi. Tak, abyśmy mogli za miesiąc wreszcie podejść do transferu. To będzie pewnie początek marca a punkcję miałam 27 listopada... Tyle czasu. Zgodnie z pierwotnym planem w marcu to powinnam być w trzecim miesiącu ciąży a tymczasem... Tymczasem za kilka dn