Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2023

IUI

To dziś. Za 3h powinno być po wszystkim. Oczywiście zgodnie z moim przewidywaniem owulacja już była... Zrobiłam zastrzyk o 2 w nocy z soboty na niedzielę, bo akurat kładłam się spać i nie chciałam nastawiać budzika. Stwierdziłam, że te kilka godzin niczego nie zmieni a przynajmniej sobie pośpię. I tak było to dwie godziny później, niż zalecała pani doktor. No i jednak miałam rację, znowu... Wiedziałam, że mój pęcherzyk nie dotrwa 36h po zastrzyku jak przewidują lekarze. Nie jestem szwajcarskim zegarkiem. Mogłam poczekać te kilka godzin, mogłam nastawić ten cholerny budzik. Ale byliśmy na imprezie, byłam strasznie zmęczona i taką podjęłam decyzję. Już tego nie zmienię, będę mieć nauczkę na przyszłość. Owulacja była dziś rano, jak wstałam o 6.30 to już czułam ból, o 8 był intensywny więc gdzieś około 7 mogła być owulacja. Inseminację mamy na 11.40 więc to niby tylko kilka godzin ale wolałabym, żeby to jednak plemniki czekały na jajo a nie odwrotnie. Trudno. W sumie i tak nie wierzę w pow

Rok temu...

Obraz
Dokładnie rok temu pochowaliśmy Rafcia... W dniu moich imienin. Rok temu przeżyłam jeden z najgorszych dni mojego życia. Rok temu pierwszy raz widziałam, jak mój Mąż płacze łzami wielkiego bólu, trzymając trumnę z naszym Synkiem. Rok temu... Dziś od rana ciężko, a za chwilę mamy jechać na imprezę 😐 nie wiem, jak przeżyć ten dzień. Rok, a jakby jeden dzień. Kocham Cię Synku ❤️ 😢

Przetrwać weekend

Dziś byłam na monitoringu no i na szczęście owulacja powinna wypaść w poniedziałek. Będzie inseminacja... Cieszy mnie to, że pierwsza próba będzie "z głowy", jakoś tak czuję, że nic z tego nie wyjdzie ale bardzo chciałabym się pozytywnie zaskoczyć. Żeby tak choć raz życie sprawiło mi taką miłą niespodziankę 🤔 Sama nie wiem, czy ta nadzieja to już naiwność? Ale co mi pozostało? Tak więc muszę teraz przetrwać weekend, co będzie podwójnie trudne bo jutro jedziemy do Krakowa spotkać się z bandą znajomych. I piątką dzieci... Sądzę, że ze starszą czwórką nie będę miała problemu ale boję się poznać Franka, który ma półtora roku. Ten sam Franuś, którego nie poznałam rok temu, bo byliśmy świeżo po stracie Rafałka i nie dałabym rady przebywać z niemowlakiem... Nie wiem, jak będzie teraz. Cieszę się, że się spotkamy ze znajomymi, na pewno będzie miło i wesoło ale też czuję niepokój czy podołam. Czy mnie to nie pokona. Czy nie wrócę z bólem żołądka jak po komunii. Z drugiej strony dobrz

Ogarnąć życie

Dużo mam znowu na głowie... Nie dość, że cykl po hsg był za długi, okres spóźniał się kilka dni co przyprawiało mnie o palpitacje to jeszcze szereg innych czynników. Jednocześnie rozchorował się pies, było z nim w zeszły weekend bardzo źle, chyba upały dały mu popalić i jego choroba przybrała na sile. Jak stanął na łapy to następnego dnia i tak wylądował u weta bo podejrzewałam kłosa w uchu... Na szczęście skończyło się na strachu. W tym wszystkim jeszcze mieszkanie zalane przez sąsiadkę, zgłaszanie szkody do ubezpieczalni, kupa nerwów. Potem wreszcie przyszedł spóźniony okres, no i musiałam przekładać monitoring i teraz pytanie czy owulacja nie będzie w niedzielę. I co w takiej sytuacji z inseminacją? W weekend mamy jechać na imprezę do Krakowa, więc wypadnie mi robienie zastrzyku u znajomych. Mąż marudny bo impreza a on się nawet nie napije bo teoretycznie w poniedziałek inseminacja. Jeśli w tym miesiącu nie wypali to za miesiąc kolejny problem, bo owu wypadnie wtedy kiedy my będziem

Nie wstydź się łez

Obraz
To fragmenty książki, którą wczoraj skończyłam czytać. Często robię zdjęcia ważnych, mądrych zdań, do których potem wracam. Książka, z której pochodzą te zdjęcia to "Bóg nigdy nie mruga. 50 lekcji na trudniejsze chwile w życiu" Reginy Brett. O ile całość nie zrobiła na mnie większego wrażenia, o tyle lekcja nr 7 "Płacz w towarzystwie przynosi większą ulgę niż płacz w samotności" jest całkowitą prawdą. Przerobiłam to wielokrotnie, i zawsze potem czułam się o wiele lepiej. Płacz wieczorem w poduszkę owszem, przynosi chwilowe ukojenie ale to działa krótko. Wylanie łez przy kimś, komu można opowiedzieć wszystkie swoje smutki to zupełnie inny poziom. Trzeba tylko znaleźć odpowiednią osobę. Kogoś, komu można zaufać, kto nie przestraszy się tych łez i kto niejednokrotnie płacze razem z nami. To trudne ale warto spróbować. Mnie się udało. Dzięki tym wszystkim wylanym łzom jeszcze jako tako trzymam się kupy. Dziękuję, S. 😢

Chyba oszaleję

Inseminacja zaplanowana... I cóż z tego, skoro umówiłam się na monitoring 24 lipca zakładając, że wczoraj dostanę miesiączkę. Wczoraj minęło, dziś nadal nic nie widać. Zrobiłam test licząc, że może jednak? Że tamten był za wcześnie... Ale nie. Nie jestem w ciąży. A okresu brak. Znowu mi się całe plany sypią, mam tego dość 😞 Jeśli nie przyjdzie dzisiaj, będę musiała przełożyć wizytę a jest tylko jeden lekarz w klinice bo reszta na urlopie. To chore. Czuję, że mój żołądek już długo nie wytrzyma. O głowie nie wspominając. Robię się coraz bardziej nerwowa, bo już miałam wszystko pięknie policzone a tu zonk. Wychodzi mi, że pewnie jak na złość owulacja będzie w niedzielę i co wtedy? Klinika zamknięta na cztery spusty. Mam się faszerować hormonami żeby mi potem powiedzieli "niestety nie możemy w tym miesiącu zrobić inseminacji bo jest ładna pogoda i bierzemy wolne a pani niech czeka". Takie wizje. No a do tego, jeśli teraz mi się wszystko przesunie o kilka dni to za miesiąc owulac

365 dni

To dziś. Dziś mija rok od narodzin Rafałka. Siedzę teraz na przystanku, muszę dostać się do pracy. Spóźnię się ale dziś mam to gdzieś. Musiałam być rano na cmentarzu, żeby ten dzień przetrwać. Wszystko odbyło się w biegu, bo Mąż miał poślizg czasowy u dentysty a chciałam żeby mnie zawiózł. Wyrzucił mnie i poszłam sama... On nie wchodził, bo też był już spóźniony. Ale dla niego praca jest ważniejsza niż dzień narodzin Syna. Dla mnie nie ma dziś nic ważniejszego, powiedziałam już w piątek w pracy że prawdopodobnie się spóźnię. Celowo chciałam mieć drugą zmianę, po pierwsze właśnie dlatego żeby być na cmentarzu przed pracą a po drugie, żeby jak najmniej czasu spędzić z ludźmi. Nie wiedziałam, jak się dziś będę czuć, czy się nie rozbeczę znienacka... Nie chcę, żeby musieli na to patrzeć. Dla nich minął już rok, a dla mnie to jak jeden dzień. Ciągle boli tak samo, ciągle tak samo tęsknię. Nie wiem, czy mogę to jeszcze komuś powiedzieć, czy ktoś może to zrozumieć? Porozmawiałam sobie z Synki

Początek końca

6 lipca. W tym dniu rok temu dowiedziałam się, że serduszko Rafcia nie bije... To był koszmar. A potem wszystko potoczyło się tak szybko. Nie mogę uwierzyć, że minęło już 365 dni. Mam wrażenie, że jeszcze wczoraj miałam Go w brzuchu, że byliśmy na urlopie, że byłam taka szczęśliwa...Jak to się stało, że minął już rok? Gdzie jest ten czas?? Tak bardzo tęsknię 🥹 Kocham Cię Synku ❤️

Druga strona

Obraz
Zdjęcie z weekendowego wypadu. Gdziekolwiek nie wyjadę, cokolwiek nie zrobię, jakkolwiek "jest dobrze", i tak stale myślę... Zbliża się rocznica narodzin Rafałka. Robi się dziwnie, ja robię się jakaś niespokojna 😞 Weekend był super ale minął i czas pędzi dalej. Byle to przetrwać 😐

Rocznica ślubu

Kilka dni temu mieliśmy rocznicę ślubu. Z tej okazji wymyśliłam wyjazd - niespodziankę, tzn. zarezerwowałam nocleg i nie powiedziałam Mężowi dokąd jedziemy. On trochę próbował wyciągnąć ze mnie te informacje ale się nie dałam. Lubię robić niespodzianki, on niestety nie... Ale powiedziałam, że powinien trochę potrenować cierpliwość i dowie się dziś. Oczywiście wcześniej niż bym chciała, bo jest kierowcą więc porwać go nie mogę 😬 no ale te dwa tygodnie przetrwał bez wiedzy. Mam nadzieję, że to będzie udany weekend. Trochę pogoda się zepsuła i ma padać ale nastawiam się pozytywnie. Najwyżej będziemy oglądać seriale, ważne żeby się razem gdzieś wyrwać. Zwłaszcza że ten czas, koniec czerwca jest dla mnie trudny... Wczoraj miałam owulację, oczywiście nie odpuściłam i działaliśmy. Powiedziałam, żebyśmy zrobili dziecko na rocznicę. To byłoby odwrócenie paskudnego losu, który nas tak doświadcza. Już po, leżąc w łóżku pomyślałam o tych latach od naszego ślubu... Na pierwszą rocznicę byliśmy w W