IUI

To dziś. Za 3h powinno być po wszystkim. Oczywiście zgodnie z moim przewidywaniem owulacja już była... Zrobiłam zastrzyk o 2 w nocy z soboty na niedzielę, bo akurat kładłam się spać i nie chciałam nastawiać budzika. Stwierdziłam, że te kilka godzin niczego nie zmieni a przynajmniej sobie pośpię. I tak było to dwie godziny później, niż zalecała pani doktor. No i jednak miałam rację, znowu... Wiedziałam, że mój pęcherzyk nie dotrwa 36h po zastrzyku jak przewidują lekarze. Nie jestem szwajcarskim zegarkiem. Mogłam poczekać te kilka godzin, mogłam nastawić ten cholerny budzik. Ale byliśmy na imprezie, byłam strasznie zmęczona i taką podjęłam decyzję. Już tego nie zmienię, będę mieć nauczkę na przyszłość. Owulacja była dziś rano, jak wstałam o 6.30 to już czułam ból, o 8 był intensywny więc gdzieś około 7 mogła być owulacja. Inseminację mamy na 11.40 więc to niby tylko kilka godzin ale wolałabym, żeby to jednak plemniki czekały na jajo a nie odwrotnie. Trudno. W sumie i tak nie wierzę w powodzenie inseminacji, mamy trzy próby więc chcę mieć pierwszą za sobą. Żeby te trzy miesiące odbębnić i szykować się do in vitro. Szkoda trochę pieniędzy ale taki kraj, taka procedura. Już przestałam liczyć te wydatki, nie ma sensu. Jestem trochę zrezygnowana, nie mam wiary w powodzenie tego wszystkiego. Boję się, że już nie doczekamy dziecka.... Że Rafałek będzie jedyny 😢 Chciałabym nastawić się pozytywnie bo stres nie pomaga w staraniach ale nie umiem na siłę... Czas pokaże.
Edit:
Wszystko poszło dobrze, na USG był zapadający się pęcherzyk, a więc faktycznie po owulacji, ale pani doktor stwierdziła, że to idealny moment i działamy. Cały zabieg trwał chyba pół minuty, potem 10 minut leżenia głową w dół i do domu. I już. Teraz czekać 12 dni i postarać się nie oszaleć. Wracając z kliniki oczywiście zajrzeliśmy na cmentarz, chciałam powiedzieć Synkowi jak poszło i prosić go o wstawiennictwo, żeby wreszcie miał rodzeństwo. Zobaczymy. On wie, że kocham go nad życie i nigdy o nim nie zapomnę ale potrzebuję mieć dziecko przy sobie... 🥹

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak to się zaczęło...

Urodziny

"Będzie dobrze"