Żałoba

Wczoraj mnie ścięło i pozamiatało, dziś ciężki dzień... W pracy marzyłam tylko o tym, żeby jak najszybciej była 15, chciałam już być w domu i się swobodnie rozbeczeć. Kompletnie nie umiałam się skupić na robocie, mam nadzieję że nic nie nawaliłam. Ale to są właśnie te dni, o których kiedyś pisałam, że z nimi nie walczę. Widocznie wczoraj tych łez było ciągle za mało. A może to dlatego, że potrzebowałam znowu powiedzieć na głos "tak strasznie tęsknię za Synkiem". Wczoraj nie miałam tej okazji, nie miałam komu tego powiedzieć. Dziś w rozmowie z Mężem pękłam i powiedziałam to. Powiedziałam mu też, że jest mi ciężko, mam trudny czas, jestem przed okresem więc za chwilę zacznie się walka co dalej, leki, wizyty, zastrzyki, cuda na kiju... I że mi źle bo nie byłam wczoraj na cmentarzu. A on i tak tego wszystkiego nie rozumie. Nie jest kobietą, nie jest mną. W odpowiedzi na zdanie "tęsknię za Synkiem..." usłyszałam, że właśnie dlatego jemu się wydaje, że te wszystkie starania są bez sensu. Bez sensu! Ja nie mogę normalnie żyć, oddychać, myśleć, moim jedynym życiowym celem jest mieć dziecko a on powie, że to bez sensu i to nie jego cel. Cholerny egoista. Nie mam siły z nim tego wałkować. Jak mieć dziecko z kimś, kto go nie chce? 😢
Żałoba nigdy się nie kończy... Tutaj coś na ten temat, znalezione wczoraj:

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak to się zaczęło...

Urodziny

"Będzie dobrze"