Wyjazd

No i jesteśmy nad morzem. Okropnie zimno, ale właśnie wychodzi słońce więc jutro powinno być ładnie. A nawet jeśli nie, to i tak lepsze niż siedzenie w domu. Pewnie tam bym się dołowała, w tej znajomej scenerii, z deszczem za oknem, robiąc nic... A tutaj przynajmniej mam jakieś perspektywy. Jutro spacer, obiad w jedynej otwartej restauracji, wieczorem może grzane wino. Nie powinnam pić alkoholu, ale specjalnie na ten dzień postanowiłam odstawić glucophage, żeby mieć jakąś przyjemność w te święta. Wymyśliłam sobie, że jutro 8 dzień po owulacji więc to ostatni dzwonek, a potem odstawiam alkohol definitywnie, mam nadzieję że przynajmniej na półtora roku. Nie wierzę w ciążę w tym miesiącu ale mimo to liczę dni, żeby jakby co nie zaszkodzić w zagnieżdżaniu. Także jutro grzaniec i finito. Jeśli chodzi o liczenie dni to też dobrze, że jesteśmy tutaj i odrywam myśli, bo jak wrócimy i się ogarnę to będzie już wtorek więc zostaną mi trzy dni do testu ciążowego. A w domu pewnie szukałabym bez sensu objawów... Mimo, że nie wierzę. To głupie. Naiwne. Eh ta nadzieja...  

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak to się zaczęło...

Urodziny

"Będzie dobrze"