Brak kontaktu

Boli mnie brak zainteresowania ze strony Męża. Jakiegokolwiek. Cały tydzień się mijamy, widzimy się przez 2h dziennie, które on i tak spędza przed kompem... Wczoraj wieczorem mnie dobił stwierdzeniem "miałaś już ułożone w głowie i co się znowu stało"... Więc on naprawdę tak myślał! Wytłumaczyłam, że moje lepsze dni czy tygodnie nie oznaczają, że mam poukładane. Że tego nie da się ułożyć, że do końca życia będę tęsknić za naszym Synkiem 😢 Że nie może tego pojąć, bo nie jest kobietą, nie był z Nim fizycznie związany i nie słyszał bicia Jego serca. Tego się nie da opisać. Chciałabym, żeby to po prostu zaakceptował. I żeby zrozumiał, że ja muszę jeździć na cmentarz, że to mnie uspokaja. We wtorek mnie zawiózł, w tę największą ulewę stałam nad grobem dobrych parę minut. Miałam gdzieś, że kurtka mi przemokła albo że się przeziębię. Na ten moment wszystko mam gdzieś. Uspokoiłam się, ale nie tak jak oczekiwałam. Dziś czwartek a ja nadal płaczę, nadal każda mała myśl wywołuje smutek... Jeszcze nie wróciłam do normalności. Chyba nie wrócę przed Dniem Matki. 
Chciałabym, żeby mnie przytulił. W takich trudnych momentach tego najbardziej potrzebuję. A on w drugą stronę, im bardziej jestem smutna tym bardziej się odsuwa. Wczoraj już w łóżku poprosiłam "przytul mnie". Powtórzyłam to kilka razy i nic, za chwilę zasnął ☹️ a ja potrzebuję fizycznego kontaktu, potrzebuję poczuć że ktoś jest przy mnie. Jutro zostaje na noc u rodziców, wróci w sobotę jak odwiezie brata na lotnisko. Spytałam, o której ten lot, kiedy wróci a on nawet nie wie. Kompletnie go nie obchodzi, żeby mnie poinformować. Zostanę sama i nawet nie wiem na jak długo. Więc na jutrzejszy wieczór zaprosiłam przyjaciółkę. Może tym razem uda mi się coś z siebie wydusić. A może jutro będę mieć już lepszy dzień? Okres zbliża się ku końcowi, jutro drugi dzień brania hormonów, może to coś zmieni... Tymczasem dziś łzy ciągle płyną 🥹

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak to się zaczęło...

Urodziny

"Będzie dobrze"