Sen się spełnił

Już po badaniu. Zaczęło się oczywiście z rana od problemów w toalecie, już myślałam że się spóźnię, zwłaszcza że rozpętała się burza więc chciałam wyjechać wcześniej. No ale udało się, byłam nawet przed czasem. Wszystko poszło szybko i sprawnie, zasnęłam a potem obudziłam się już na sali w łóżku, nawet nie wiem kiedy mnie przerzucili, nie pamiętam też momentu budzenia. Najważniejsze, że się obudziłam bo w sumie chyba tego się najbardziej bałam. Mimo że to lęk irracjonalny bo przecież takie samo znieczulenie miałam w grudniu. No ale stres był. I co się okazało? Ano jak w moim śnie sprzed jakichś dwóch tygodni - oba jajowody drożne. I tyle. Czyli przed nami kolejny krok, inseminacja. I tutaj zaczynają się schody, ponieważ moja szanowna pani doktor w lipcu będzie na urlopie... Chciałam się umówić od razu na monitoring, a okazało się, że jej nie będzie. Nie będzie jej też w terminie ewentualnej inseminacji 😐 Sądziłam, że skoro teraz jest na urlopie to za miesiąc będzie obecna ale jak widać niektórzy mają dużo urlopu. I teraz nie wiem co robić. Umówiłam się na jakiś dostępny termin 13 lipca, a potem się zorientowałam że prawdopodobnie wtedy dostanę miesiączkę. Mam dylemat, czy olać tę wizytę i samej zacząć stymulację a potem umówić się do kogoś innego na monitoring? Pytanie, czy inny lekarz może tak po prostu ogarnąć nam inseminację, jeśli moja pani doktor nawet nie zna wyniku hsg i nie widziała mnie dwa miesiące? Czy może mi uwierzyć na słowo, że inseminacja była planowana? Trochę słabo to wygląda. Nie chciałabym stracić miesiąca, tym bardziej że w kolejnym to my jedziemy na urlop i też może przepaść. A potem to już będzie wrzesień, zostaną trzy miesiące i badania nam się zdezaktualizują. Nie możemy tyle czekać. Chyba po prostu pójdę na tę wizytę nawet jeśli to będzie dzień przed miesiączką, tylko po to żeby zapytać co i jak mamy robić. Trudno. To będą kolejne stracone dwie stówy ale czego się nie robi, żeby mieć upragnione dziecko... Mam jeszcze chwilę na przemyślenie ale raczej tak się to skończy. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak to się zaczęło...

Urodziny

"Będzie dobrze"