W oczekiwaniu na test

Kilka dni temu pisałam, że mam dobry czas i jestem spokojna. Trochę obawiałam się, czy to się za chwilę nie zmieni bo przecież zbliża się czas zrobienia testu ciążowego. Dokładnie za dwa dni dowiem się, że nie jestem w ciąży. Tak zakładam i może dzięki temu czuję spokój. Jakoś tak sobie w głowie ułożyłam, że to nie będzie teraz, jeszcze nie. Będę czekać na miesiączkę a po niej zrobię HSG. Już wczoraj się umówiłam na badanie, mimo że przecież ciągle istnieje prawdopodobieństwo ciąży. Owulacja była z tego "właściwego" moim zdaniem jajnika. Ale jakoś tak się nie nakręcam, po raz pierwszy od trzech miesięcy po prostu zakładam, że będzie co ma być. Cieszę się, że już w tym miesiącu dowiem się w jakim stanie są moje jajowody. Jesli chodzi o test, to oczywiście kusi mnie, żeby zrobić go wcześniej ale postanowiłam sobie, że nie tym razem. To był ostatni miesiąc tzw. starań własnych, więc zrobię wszystko tak, jak zaleciła pani doktor. No nie do końca, bo w poniedziałek powinnam zrobić betę a zamierzam zrobić test, ale zakładam że moje testy są na tyle czułe, że 13 dni po owulacji powiedzą prawdę. Dla pewności powtórzę test we wtorek, bo nawet po jednorazowym pominięciu wieczornej dawki progesteronu świat się nie zawali. Podejdę do tego na luzie. A potem będzie miesiąc odpoczynku od stymulacji i całego tego życia z kalendarzem w ręku, zbierzemy siły i ruszymy dalej. Teraz najważniejsze jest, żeby jajowody były jednak drożne bo będziemy mogli spróbować inseminacji. A jeśli nie, to jest jeszcze in vitro. Damy radę. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak to się zaczęło...

Urodziny

"Będzie dobrze"