Dzień 17

Wczoraj rano miałam punkcję. Wszystko poszło planowo, pobrano 7 pęcherzyków. Niestety z tego tylko 4 komórki nadawały się do zapłodnienia. Podejrzewam, że te niedobre były po prostu "za stare", z tych największych pęcherzyków. Pewności nie mam i pewnie nigdy się nie dowiem ale nikt mi mi powie, że 3 cm pęcherzyk owulacyjny jest ok. Zwłaszcza, że moje pękają samoistnie jak mają około 20 mm. Teraz musimy czekać do 5 doby na rozwój sytuacji. Oby się rozwinęły... Dopiero po zakończeniu hodowli embriolog wrzuci na portal pacjenta informacje o przebiegu procedury. Tzn, że lepiej żeby tej informacji nie było za wcześnie. Najpierw się denerwowałam, że musimy aż do soboty czekać bo myślałam, że będzie relacja "na bieżąco", że np. dowiemy się, ile zarodków przetrwało do trzeciej doby. Ale teraz myślę, że to lepiej, niech tych informacji nie będzie przez te 5 dni bo to oznacza, że zarodki się rozwijają. Na forum znalazłam wpis od kobiety, która miała tylko jeden zarodek i już następnego dnia dostała informacje o zakończeniu hodowli ☹️ Ja nie liczę na cud przetrwania dla wszystkich czterech, wiem jakie są statystyki. Ale żeby tak chociaż dwa mrożaczki... Żeby była nadzieja, jeśli się nie powiedzie pierwszy transfer. Żebym nie musiała przechodzić wszystkiego od nowa. To mnie naprawdę wykończyło. Pal licho siny brzuch ale ten ból jajników i to, jak się dzisiaj czuję. Jak balon. Obawiam się hiperstymulacji bo miałam już w czwartek wysoki estradiol a przecież przez kilka dni jeszcze wzrósł. No ale nie nakręcam się, robię co mogę, żeby temu zapobiec. Piję ogromne ilości wody, izotonik domowej roboty i wcinam dużo białka zgodnie z zaleceniami pani doktor. A jutro do pracy to może ten czas do soboty szybciej zleci. Oby to było do soboty 🙏

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak to się zaczęło...

Urodziny

"Będzie dobrze"