Co za dzień...
Wczorajszy dzień to jedna wielka katastrofa. Piszę to dzisiaj nie dlatego, że wczoraj nie chciałam, wręcz przeciwnie. Stworzyłam długi post opisujący to co nas spotykało ale miałam takiego pecha, że nawet zapisując go w wersjach roboczych w celu późniejszego skończenia, zamiast "zapisz" kliknęłam "odrzuć". I wszystko co skleciłam poszło w p... Od rana byłam nerwowa, bo wiedziałam że owulacja była w środę wieczorem. No ale trudno, chciałam mieć z głowy tę trzecią inseminację. Wzięli mnie wcześniej więc pomyślałam, że to fajnie, wcześniej ogarniemy zaplanowane zakupy i będziemy mieć czas wolny. Ale po zabiegu położna mnie porzuciła, i zamiast po 10 minutach przyszła po pół godziny. I ja te pół godziny spędziłam głową w dół i to tak konkretnie, że czułam jak mi skronie pulsują. Już zaczynałam obmyślać plan ucieczki ale w końcu mnie uwolniła. W drodze z kliniki mieliśmy pojechać na cmentarz. Zorientowałam się, że nie mam zapalarki więc podjechaliśmy na stację. A tam......